sobota, 31 stycznia 2015

Betlejem od kuchni

W czasie zwiedzania miejsc obleganych przez turystów czasem warto zejść z utartego szlaku, by spróbować tego, co jedzą miejscowi. Skorzystają na tym z pewnością wasz portfel i podniebienie, gdyż potrawy oferowane przez lokale położone na uboczu często serwują dużo świeższe i tańsze jedzenie.

W przypadku Betlejem wystarczy przejść przez plac znajdujący się przy Bazylice Narodzenia Pańskiego (Manger Square), minąć znajdujący się naprzeciwko bazyliki meczet Omara, by znaleźć się już w nieco mniej turystycznej okolicy.

Choć warunki mogą wydawać się nieco spartańskie, to smak serwowanych dań niczym nie ustępuje najlepszym restauracjom.

Piekarnia/kawiarnia na świeżym powietrzu

Gotowe ciasto trafia do pieca i…

Efekt zdecydowanie przewyższa nasze oczekiwania

Jest nawet miejsce, by usiąść J
Można spróbować też czegoś „na słodko” – najlepiej knafe lub baklawy z kawą po arabsku.






wtorek, 27 stycznia 2015

Transport w Izraelu

Acor po ! - wystarczy krzyknąć, by kierowca izraelskiego mikrobusu, zatrzymał się w dowolnym miejscu. Podróżowanie tzw. szerutami jest zatem niezwykle wygodne dla pasażera – busiki jeżdżą po ustalonych trasach, ale zatrzymują się tam gdzie zechcemy – wystarczy zamachać ręką by wsiąść lub zasygnalizować chęć wyjścia będąc już w środku.

Nie jest to jedyna rzecz, która zaskoczy Was tutaj w kwestii poruszania się i komunikacji. Np. znany nam dobrze środek transportu jakim jest rower, w Izraelu został udoskonalony i wzbogacony o elektryczne wspomaganie. Znalezienie miejsca parkingowego w Tel Awiwie graniczy niekiedy z cudem, dlatego też mieszkańcy miasta chętnie zamieniają niepraktyczny samochód na rower, skuter lub też … hulajnogę. Przedstawione na zdjęciu poniżej, wyposażone w  elektryczną baterię cudo, bardzo dobrze sprawdza się w gorącym klimacie, gdy chcemy szybko dotrzeć na miejsce, bez uszczerbku dla naszej świeżości.


Kolejna niespodzianka czeka na nas przy wsiadaniu do autobusu. Należy pamiętać, że w Izraelu wchodzi się tylko wejściem od strony kierowcy. Natomiast to, co dla nas jest normalnym środkiem komunikacji, czyli tramwaj, może dziwić Izraelczyków. Dopiero od sierpnia 2011 r. w największym mieście Izraela - Jerozolimie  - funkcjonuje linia tramwajowa. Obecnie działa tylko jedna nitka, łącząca wschód i zachód miasta. Nie ma więc obaw, że wsiądziemy w zły numer, możemy jedynie pojechać w odwrotnym kierunku niż planowaliśmy.

Jeśli chodzi o środki transportu należy również pamiętać, że w szabat – czyli od zmierzchu w piątek do zmierzchu w sobotę, nie kursują pociągi, a funkcjonowanie pozostałych środków komunikacji publicznej jest mocno ograniczone.
Najbardziej zaskakującą rzeczą w Izraelu bywa jednak zachowanie samych kierowców i pieszych. Panujące na drogach zasady trafnie oddaje słowo survival, niekoniecznie zaś savoir-vivre. Izraelczycy dość często zmieniają pasy bez włączania kierunkowskazu, parkują w niedozwolonym miejscu czy też przechodzą na czerwonym świetle. Na jednokierunkowej ścieżce rowerowej 50% użytkowników to osoby jadące pod prąd. Jeśli więc chcecie poćwiczyć refleks i swoją szybkość reakcji na niespodziewane zdarzenia na drodze – zapraszam do Izraela.

środa, 21 stycznia 2015

Hu! Hu! Ha! Zima bardzo...

Zła!
Zima nie omija także Izraela, a kiedy już się pojawi naprawdę daje w kość. Kolejny – czwarty - punkt na liście rzeczy, które zaskoczą Was w Izraelu – ZIMA.


4. Zima

Zima w Tel Awiwie zaczyna się w grudniu, a kończy w styczniu. Temperatury wahają się od 5 do 15 stopni, pada deszcz, czasem wręcz leje. W porównaniu z warunkami panującymi w tym samym czasie w Polsce brzmi to jak bajka. Nic bardziej mylnego! Zima w Izraelu daje w kość bardziej niż ta polska, a nawet syberyjska. Piszę to z pełną odpowiedzialnością człowieka, któremu dane było spróbować grudniowych irkuckich mrozów.

Dlaczego jest aż tak źle? Tutejsze mieszkania nie są zupełnie przystosowane do zatrzymywania ciepła. Budowane są z myślą o procesie zupełnie odwrotnym – maksymalnym wychłodzeniu pomieszczenia – w domach królują więc posadzki, nieszczelne okna i całkowity brak ogrzewania. Zmarzluchom pozostaje dogrzewanie się klimatyzacją. Niestety po jej wyłączeniu ciepło natychmiast znika.

Zimą mieszkaniec Tel Awiwu wraca więc do domu, gdzie panuje podobna temperatura jak na zewnątrz. Kawiarnie i restauracje również nie stanowią żadnego schronienia, gdyż projektowane są w ten sam sposób jak mieszkania . Jeśli planujecie w tym czasie odwiedziny u znajomych, kolejnym zaskoczeniem może być brak bieżącej ciepłej wody w kranie. W Tel Awiwie konieczne jest zaplanowanie kąpieli i podgrzanie wody w mieszkaniu przy użyciu specjalnego bojlera.


Zimowy Tel Awiw

W niektórych częściach Izraela w grudniu lub styczniu pojawia się również śnieg. Prognozowane opady stawiają na nogi wszystkie służby porządkowe, a nawet wojsko, czasem zamykana jest autostrada pomiędzy Jerozolimą a Tel Awiwem. Nie ma więc mowy o znanej nam sytuacji, gdy „zima zaskakuje drogowców”. Nieco gorzej, gdy zamiast zapowiadanych opadów, z nieba spada zaledwie kilka płatków śniegu. Zawiedzeni Izraelczycy ratują się wówczas wyjazdem na Górę Hermon (http://www.hermonski.com/en-winterhome.html)– jedynym miejscem w Izraelu gdzie można pojeździć na nartach. 

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Izrael - co warto wiedzieć

Izrael - porady praktyczne. Co warto wiedzieć przed wyjazdem do Izraela?

Oto pierwszy z serii postów na temat rzeczy, które mogą zaskoczyć Was w Izraelu. 

1. Ceny
Odwiedzający Izrael turysta z Polski bardzo często doznaje głębokiego szoku, gdy widzi tutejsze ceny. Tym bardziej, jeśli nikt wcześniej nie uprzedził go, że Izrael jest krajem dość drogim, a niektóre produkty są nawet dwa lub trzy razy droższe niż w Polsce. W Tel Awiwie średnia cena chleba to około 15-18 szekli, jogurtu – od 4 do 7 szekli, bilet autobusowy to wydatek 6,80  szekla.  W barach i restauracjach również nie jest lepiej - za małe piwo (0,33l) przyjdzie nam zapłacić od 20 do 30 szekli, posiłek w zwykłej restauracji kosztuje od 50 szekli w górę.  


Nie ma w tym nic dziwnego jeśli spojrzymy na zarobki Izraelczyków – płaca minimalna wynosi tu nieco ponad  900 EURO, a średnia pensja to około 2000 EURO. Ceny dostosowane są zatem do tutejszych warunków, ale niekoniecznie do polskich portfeli. 
Są na szczęście produkty, za które przyjdzie nam zapłacić mniej niż w Polsce – banany, kiwi, awokado, granaty – te owoce możecie jeść bez obaw, że opróżnicie doszczętnie swoje portfele. 

2. Dni wolne

Izraelczycy nieco poważniej niż my podchodzą do kwestii odpoczynku w weekendy i święta. Szabat – czyli sobota, jest w Izraelu dniem wolnym od pracy, zamknięte są prawe wszystkie sklepy, a także niektóre restauracje. Dla Polaków przyzwyczajonych do weekendowych spacerów w centrum handlowym może być to nieco szokujące.

Mieszkańcy Tel Awiwu mają swoje pomysły na spędzanie szabatu…


Warto również pamiętać, że szabat zaczyna się już piątek o zmierzchu, większość instytucji kończy jednak pracę około 14. W ograniczonym zakresie funkcjonuje również transport publiczny. Pociągi nie kursują w ogóle, podobnie autobusy – wyjątkiem jest miasto Hajfa, gdzie ze względu na dużą społeczność rosyjskojęzyczną zdecydowano się nieco poluzować ten zakaz.
Jeszcze bardziej restrykcyjne przepisy obowiązują w czasie świąt. Podczas Jom Kippur, czyli najważniejszego żydowskiego święta, cały kraj niemalże zamiera. Nie funkcjonuje zupełnie transport publiczny, w tym taksówki. Choć nie ma oficjalnego zakazu, Żydzi powstrzymują się również od jazdy samochodem, a na drogach można spotkać jedynie karetki lub … rowery. Jom Kippur to chyba jedyna okazja by przejechać się środkiem autostrady na rowerze.
Dla osób wierzących obowiązuje wówczas post ścisły i zakaz przyjmowania jakichkolwiek posiłków, w tym wody. Również w hotelach obsługa ograniczona jest do minimum, hotelowe restauracje wydają jedynie specjalne, przygotowane dzień wcześniej posiłki. Nawet osoby, które nie uważają siebie za religijne odwiedzają w czasie Jom Kippur synagogę. 
Ponieważ większość świąt żydowskich ma charakter ruchomy, warto przed wyjazdem zajrzeć w kalendarz i upewnić się czy nasz przyjazd nie przypadnie np. na świętowanie Jom Kippur czy też żydowskiego Nowego Roku – Rosz Haszana. Może to bowiem bardzo utrudnić zwiedzanie.

3. Język rosyjski

Na początku lat 90-tych rozpoczęła się masowa emigracja Żydów z krajów byłego Związku Sowieckiego do Izraela. W ciągu ponad 20 lat w Izraelu osiedliło się prawie milion rosyjskojęzycznych osób! Obecnie niemal w każdym sklepie, urzędzie, banku czy poczcie można spotkać osobę mówiącą po rosyjsku. Jeśli więc Wasz angielski (lub hebrajski) nieco szwankują – macie jeszcze możliwość "dogadania" się w języku rosyjskim.

czwartek, 15 stycznia 2015

Niebezpieczna Jerozolima

Odwiedzający Jerozolimę turyści, w szczególności młodzi mężczyźni, zarówno Żydzi jak i chrześcijanie, narażeni są na szczególne niebezpieczeństwo. Rocznie, około 100 z nich, zapada na tajemniczą chorobę, w medycynie znaną pod nazwą syndrom jerozolimski.

Po raz pierwszy zaburzenie to zdiagnozowano w latach 30-stych XX wieku. Nazwę nadał mu nieco później izraelski psychiatra dr Jair Bar-El, pracujący w szpitalu Kfar Shaul w Jerozolimie, który w swojej praktyce wielokrotnie zajmował się pacjentami dotkniętymi syndromem jerozolimskim.

Czym objawia się to schorzenie?

Syndrom jerozolimski to przede wszystkim reakcja na pierwsze spotkanie z miastem i szok wywołany kolosalną różnicą pomiędzy wyobrażeniem na temat Jerozolimy a rzeczywistością. Wielu pielgrzymów przybywa do miasta w stanie religijnego skupienia, silnie przeżywając to, że będą mogli na własne oczy zobaczyć miejsca, gdzie rozgrywały się sceny opisane w Biblii. Często nie są oni psychicznie przygotowani na to, czym jest Jerozolima w czasach współczesnych – gwarnym, pełnym turystów miejscem. Pod wpływem szoku zaczynają identyfikować się z postaciami biblijnymi – zarówno ze Starego (głównie Żydzi) jak i Nowego Testamentu (w większości chrześcijanie). 

Ściana Płaczu w Jerozolimie


Inni cierpiący na ten syndrom pielgrzymi, mogą zostać także owładnięci ideami o charakterze politycznym lub religijnym – znane są np. przypadki osób planujących zniszczenie muzułmańskich miejsc kultu, po to by na ich miejscu mogły powstać obiekty sakralne związane z ich religią. Warto dodać, że syndrom jerozolimski  dotyka także ludzi, u których nie stwierdzono wcześniej żadnej choroby psychicznej. Często jednak elementem wspólnym ich biografii jest religijne wychowanie w dzieciństwie i odejście od praktykowania wiary w życiu dorosłym. W efekcie ich wyobrażenie o mieście przypomina często dziecięce fantazje, które zostają skonfrontowane z rzeczywistością.

Syndrom jerozolimski  - opisany w sposób naukowy dopiero w XX wieku - ma znacznie dłuższą historię. Już średniowieczne przekazy na temat pielgrzymek do Jerozolimy wspominały o przypadkach szaleństwa wśród ludzi odwiedzających to miasto. Podobne schorzenia zdarzały się również wśród pielgrzymów w Mekce lub niektórych hinduskich miejscach kultu, jednak Jerozolima ze względu na relatywnie dużą liczbę takich przypadków, wydaje się być pod tym względem miejscem wyjątkowym. Choroba ustępuje przeważnie po kilku dniach, a opuszczenie miejsca, które wywołało tak silne emocje, często okazuje się najlepszym lekiem.


A zatem, zanim wybierzecie się do Jerozolimy, bądźcie przygotowani na to co może Was tam spotkać. Zamiast ciszy, spokoju i religijnego skupienia, będziecie mieli do czynienia z tłumem turystów, w szczególności, jeśli wybieracie się do Izraela w sezonie turystycznym. Atmosfera panująca np. w Bazylice Grobu Pańskiego może jednak  przypomnieć Wam jedną biblijną scenę, ale raczej tą znaną z Nowego Testamentu, gdy Jezus wyrzucił kupców ze Świątyni.

sobota, 10 stycznia 2015

Kawa to podstawa

Będąc w Izraelu na terenach zamieszkanych przez Arabów warto w kawiarni zamówić kawę po arabsku, która swój charakterystyczny aromat zawdzięcza dodanemu do niej kardamonowi.

Kawa podawana jest w małych filiżankach (najczęściej bez uchwytów) mieszczących tylko kilka łyków napoju. Aby uniknąć picia fusów, należy powstrzymać się od natychmiastowego wypicia kawy i chwilę odczekać aż fusy osiądą na dnie. 



Kawa po arabsku przygotowywana jest w specjalnych naczyniach nazywanych dallah – pierwszy tygielek służy do zaparzenia kawy, drugi do podawania.

Ponieważ kawa po arabsku przygotowywana jest bez cukru, najlepiej degustować ją w towarzystwie słodkości – baklawy lub knaffe.

Połączenie idealne – knaffe i kawa
Przygotowanie kawy po arabsku  - 2 porcje

Do tygielka wsypujemy kawę i zalewamy ją wodą. Dodajemy szczyptę zmielonego kardamonu. Wg książki Middle Eastern Kitchen (aut. Ghilie Basan) właściwa proporcja to dwie łyżeczki kawy przypadające na dwie filiżanki wody. Oczywiście, jeśli chcemy uzyskać mocniejszy napój, możemy dodać więcej kawy.

Kawę podgrzewamy na małym ogniu do momentu, gdy na powierzchni pojawi się pianka. W chwili gdy poziom kawy zaczyna się podnosić i napój zaczyna wrzeć zdejmujemy tygielek z ognia. Odczekujemy chwilę i podgrzewamy kawę po raz drugi, a nawet trzeci lub czwarty dla uzyskania pełnego aromatu.

Jeśli nie posmakuje Wam kawa po arabsku, serwowana np. na ulicy (koszt - 2 szekle)


zawsze można napić się kawy w lokalach dobrze nam znanych…

Starbucks, Betlejem

Na koniec trochę historii…

Ojczyzną kawy jest Etiopia. Prawdopodobnie w XIII lub XIV w. jej ziarna zostały przywiezione do Jemenu, gdzie rozpoczęto uprawę i handel tą używką. To właśnie dzięki Arabom, którzy jako pierwsi opracowali metodę prażenia i mielenia ziaren kawowca napój stał się popularny na całym świecie.
Zwyczaj picia kawy został rozpowszechniony najpierw na Półwyspie Arabskim, a następnie Bliskim Wschodzie i Turcji. W 1554 roku w Istambule otworzono w 1554 roku pierwszą kawiarnię, w Anglii pierwszy lokal serwujący kawę został założony prawie sto lat później w 1650 r. przez osmańskiego Żyda o imieniu Jakub (ang. Jacob lub  Jacobs). W Polsce kawa pojawiła się po bitwie pod Wiedniem.
Początkowo Europejczycy podejrzewali, że kawa jest dziełem szatana, jednak gdy napój zyskał osobistą aprobatę papieża Klemensa VIII, droga kawy do podboju Europy była wolna.  

sobota, 3 stycznia 2015

Krew i pot, czyli o zdobywaniu Masady w XXI wieku

Już sama nazwa drogi prowadzącej do izraelskiej twierdzy Masada budzi dreszczyk emocji. 

Wężowa ścieżka - początek

Wężowa ścieżka – bo tak nazywa się ten szlak – prowadzi do położonej około 50 m nad poziomem morza twierdzy. Szlak rozpoczyna się jednak w jednym z najniżej położonych miejsc na ziemi, do pokonania jest zatem około 400 m w górę. Nie każdy jest przygotowany na tego typu wysiłek. Wspinając się po schodach w górę spotykamy niekiedy załamanych turystów, którzy głośno obiecują sobie, że po raz ostatni wybrali się w góry. Niektórzy płaczą, zdarzają się omdlenia. Choć nie obywa się bez wysiłku, trasę można pokonać w 45 do 60 min – jeśli ma się dobrą kondycję. Najlepiej dokonać tego wyczynu zimną, latem temperatura na pustyni staje się nie do wytrzymania, o godz. 10 ścieżka często jest już zamknięta dla turystów.

Dlaczego warto pieszo wybrać się na szczyt Masady? Po pierwsze dla niesamowitych widoków. Część turystów decyduje się rozpoczęcie wędrówki już o świcie, by podziwiać pojawiające się nad Pustynią Judzką słońce. Bramy prowadzące na wężową ścieżkę otwierane są na godzinę przed wschodem.

Wschód słońca na Masadzie



Po drugie Masada to jedno z najważniejszych miejsc w historii Izraela. W I wieku p.n.e. Herod Wielki wybudował tu szereg umocnień obronnych, a także kompleks pałacowy, magazyny na żywność i wodę. Gdy w 66 r. n.e. Żydzi zbuntowali się przeciwko rzymskiemu panowaniu, część z nich – tzw. zeloci schroniła się na Masadzie. Gdy Rzymianie zdobyli Jerozolimę i zniszczyli Drugą Świątynię rozpoczęli oblężenie Masady. Znaleźli sposób, by dostać się do twierdzy uznawanej dotąd za nie do zdobycia. Od strony zachodniej rozpoczęli budowę prowadzącej na szczyt rampy, wykorzystując m.in. niewolniczą pracę Żydów. Obrońcy Masady zdecydowali, że wolą popełnić zbiorowe samobójstwo niż dostać się w ręce Rzymian. Po zdobyciu twierdzy atakujący znaleźli ciała 960 mężczyzn, kobiet i dzieci.
W V wieku n.e. na Masadzie na prawie sto lat osiedlili się bizantyjscy mnisi. Przez kolejne stulecia twierdza pozostawała opustoszała, na nowo została odkryta dopiero w XIX wieku.

Dla Izraelczyków Masada jest narodowym symbolem. Szef sztabu izraelskich sił zbrojnych Moshe Dayan zapoczątkował tradycję składania przysięgi wojskowej na jej szczycie. Żołnierze z wybranych jednostek, po pokonaniu wężowej ścieżki, przysięgają, że Masada nigdy więcej nie upadnie. 

Widok ze szczytu Masady

Kolejka linowa – opcja dla mniej wysportowanych turystów



czwartek, 1 stycznia 2015

Najlepszy hummus w Izraelu

Znany na całym Bliskim Wschodzie hummus stał się symbolem izraelskiej kuchni - przeciętny Izraelczyk spożywa dwa razy więcej hummusu niż statystyczny mieszkaniec ościennych krajów arabskich. Dlatego, by przekonać się jak naprawdę powinno smakować to danie, należy udać się do Tel Awiwu, a konkretnie do lokalu Abu Hassan w arabskiej dzielnicy Jaffa.

Serwowany w niepozornej restauracji hummus, został uznany przez kulinarnych ekspertów dziennika Haaretz za najlepszy w Tel Awiwie, a  może nawet w całym Izraelu (http://www.haaretz.com/travel-in-israel/food-drink/the-best-hummus-spots-in-tel-aviv-and-beyond.premium-1.469525).

Obserwując kolejki ustawiające się co dzień przed lokalem, można uznać, że coś może być na rzeczy…

Abu Hassan Hummus

Najlepszy hummus w Izraelu?
Gdy zabraknie miejsca w lokalu, hummus można zjeść na zewnątrz obserwując widoczny w oddali port.

W ostatnich latach również Polacy pokochali hummus – daleko mam jednak do uwielbienia, jakim danie to cieszy się w Izraelu. Przecięty Izraelczyk spożywa około 10 kg hummusu rocznie!

Jedną z przyczyn aż tak dużej popularności tej przystawki jest fakt, iż zgodnie z zasadami koszerności, wchodzące w jego skład produkty mogą być łączone zarówno z potrawami mlecznymi jak i mięsnymi. Hummus podaje się zatem najczęściej z chlebem pita lub jako dodatek do kanapek i mięs.

Istnieje wiele przepisów na hummus – podstawowe składniki są jednak zawsze takie same: ciecierzyca, pasta sezamowa tahina, oliwa, sok z cytryny, czosnek i sól. Składniki hummusu można zmieszać w proporcjach podanych poniżej, każdy ma jednak swoje preferencje. Przepis podstawowy można wzbogacić wg upodobania dodając np. papryczkę chilli, kolendrę lub sumak.

Podstawowy przepis na hummus:

1 szklanka ciecierzycy, 1-2 łyżki tahiny, 1 łyżka soku z cytryny, 1-2 łyżki oliwy, 1 ząbek czosnku.

Ziarna ciecierzycy przepłukać, namoczyć w zimnej wodzie i odstawić na noc. Ciecierzycę należy następnie gotować przez około 40 min aż zrobi się miękka. Dodać pastę sezamową, sok z cytryny, oliwę, czosnek i sól, a następnie zmiksować.